Nie da się ukryć, że rzadko kiedy zdarza nam się sytuacja, w której to możemy oglądać nową twarz w świecie polityki. Praktycznie od kilkunastu lat, jeśli nie dłużej, w sejmie mamy te same osoby, które praktycznie nic nowego już raczej w nasz ustrój nie wniosą. Będą jedynie zajmować miejsca osobom, które naprawdę zasługują na to stanowiska, które mają coś do powiedzenia, a przede wszystkim mają chęci naprawy i działalności na rzecz całego narodu. Tak naprawdę wśród tych osób liczy się już tylko to, że mają oni odpowiednie znajomości, które pozwalają im wciąż utrzymywać się na tej samej pozycji, która po pierwsze przynosi korzyści, nie tylko te materialne, ale przede wszystkim właśnie też jest bardzo opłacalna, ponieważ jak wiadomo politycy zarabiają o wiele większe pieniądze niż kilka osób z naszego zwykłego społeczeństwa razem wziętych. Jak już wspomniałam ludzie tacy przestają walczyć o interesy państwa, a zaczynają troszczyć się o swoje własne. Jak można to zmienić? Otóż sądzę, że najlepszym rozwiązaniem na tego typu dolegliwość jest po prostu wdrożenie młodych ludzi do świata polityki, ponieważ mają oni świeże spojrzenie, inne spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość.
Myślę, że nie ma w naszym kraju osoby, która nie słyszałaby, lub tez nie prałaby udziału w wyborach prezydenckich. W ostatnim czasie mieliśmy okazję zapoznać się ze wszystkimi kandydatami na prezydenta, a także z ich programami politycznymi. Wielu kandydatów próbowało nas przekonać swoimi cudownymi reformami, które i tak zapewne nigdy nie weszłyby w życie. Jednak co powiecie o Januszu Korwin-Mikke? Muszę przyznać, że jest to bardzo barwna postać w świecie polskiej polityki. Dlaczego? Otóż po pierwsze dlatego, że posiada on całkiem inne spojrzenie na naszą rzeczywistość, a po drugie dlatego, że jego propozycje reform są naprawdę życiowe, a przy tym bardzo oryginalne i barwne. Jednak czy brzmi to zachęcająco? A może zalatuje kiczem i wręcz wypisywaniem i wypowiadaniem bzdur byle by tylko otrzymać upragniony stołek prezydenta? Oto przedstawię Wam tutaj kilka jego pomysłów. Po pierwsze apelował o to, aby przenieść siedzibę prezydenta do pałacu na Belwederze. Kolejną rzeczą jest to, żeby zmienić ustrój państwa socjalistycznego, w którym rządza praktycznie tylko sami urzędnicy na państwo, które jest bardziej samodzielne, bez tej całej urzędowej maskarady.
Czas wyborów to czas, w którym kandydaci bardzo dużo obiecują narodowi. Często jednak nie zastanawiają się nad tym, że gdy już zostaną wybrani na prezydenta, te wszystkie ich obietnice należałoby spełnić chociażby z tego względu, by zachować twarz i nie skompromitować się przed narodem. Jednak chyba nie każdemu zależy na tym, by zyskać zaufanie swoich wyborców. Obiecywane są naprawdę gruszki na wierzbie, które są praktycznie niemożliwe do spełnienia. Wielu wyborców dobrze zdaje sobie z tego sprawę, że obietnice te w większości na pewno nie będą spełnione. Dlatego kandydaci muszą skupić się na innych aspektach kampanii. Przede wszystkim ważne jest to, żeby nie obiecywać niestworzonych rzeczy, które są niemożliwe do wykonania. Należy się zaś skupić nad całkiem innym spojrzeniem na nasz kraj, na naszą gospodarkę i wprowadzać stopniowe reformy. Pokazać, że metodą małych kroczków w końcu osiągniemy pewien poziom jeśli chodzi o państwa europejskie, oczywiście te zachodnie. W dzisiejszych czasach ludzi trzeba przekonać do siebie realnymi argumentami, a nie takimi wyciąganymi z kapelusza, które z pewnością nigdy nie wejdą w życie. Zobaczymy zatem co się stanie za cztery lata.
Jak zapewne wszyscy pamiętają, Polska bardzo długo starała się o to, aby mogła wejść do Unii Europejskiej. Musieliśmy spełnić określone wymogi, by chociaż w minimalnym stopniu spełniać kryteria wyznaczone do tego, by zostać członkiem tej wspólnoty. Wówczas było wiele spekulacji na temat tego, czy sytuacja w naszym kraju poprawi się, a może też odwrotnie – znacznie się pogorszy. Wszyscy obawialiśmy się wyższych podatków, wyższych cen. Jednakże jak widać, nasze państwo bardzo wiele zyskało po wejściu do Unii. Przede wszystkim zwykli, szarzy ludzie, którzy nie mogli liczyć na jakąkolwiek pomoc finansową od naszego państwa. Weźmy tutaj za przykład chociażby rolników. To oni zyskali najwięcej. Otrzymali bardzo wiele dotacji, na przykład na kupno nowego sprzętu rolniczego, wspomagającego uprawy. Bardzo wiele zyskały także i małe wsie, na których wreszcie zaczęło się coś dziać. Poprawę można zauważyć także w infrastrukturze, która znacząco uległa już zmianie. Powoli zaczynamy zauważać zmiany w naszych drogach. A wracając jeszcze do wsi to można wreszcie zauważyć, że cos zaczęło się na nich dziać. Przede wszystkim unowocześnianie, przekazywanie pieniędzy na projekty szkolne, budowę boisk i stadionów.
Ostatnio ukazał się apel pani minister Ewy Kopacz, która prosiła wszystkich Polaków, aby nie chorowali. Bardzo jej zależy na tym, Narodowy Fundusz Zdrowia musiał wydawać jak najmniejsze ilości pieniędzy. Tylko teraz zadajmy sobie takie pytanie: czy my chorujemy z własnej woli? Czy my chcemy chorować? Czy sami się o to prosimy? Czy jest to od nas zależne? No właśnie nie! Więc nie wiem w ogóle o co pani minister chodzi. Poza tym przecież to my, prości obywatele płacimy składki zdrowotne i to praktycznie my leczymy się za własne pieniądze. Więc tym bardziej nie rozumiem oburzenia lekarzy, którzy praktycznie woleliby, abyśmy w ogóle nie odwiedzali ich gabinetów i nie zawracali im gitary. Przecież oni swoją płacę mają tak, czy tak, bez względu na to, ilu przyjmują pacjentów. Czy to jest normalne? Płacimy ciężkie pieniądze tylko dlatego, żebyśmy przy wizycie u lekarza musieli oglądać jego niezadowoloną minę, gdyż tak właściwie to nie powinno nas tam być, bo tracimy jego cenny czas, w którym on mógłby robić coś znacznie ciekawszego, a nie wysłuchiwać o naszych dolegliwościach. Większość z nas w ogóle nie korzysta z usług lekarzy, za które i tak z góry musimy płacić.